Pozwolę sobie zacytować słowa wypowiedziane niedawno przez kardynała Georga z Chicago. Przypomniał mi je pewien ksiądz, którego bardzo cenię. Wszyscy widzimy, co dzieje się w USA w związku z epidemią i protestami, ale widzimy także, co dzieje się w Europie i jak bardzo nasza wiara spychana jest na margines. W każdym razie słowa starszego już amerykańskiego kardynała brzmiały mniej więcej tak: „Ja umrę we własnym łóżku. Mój następca umrze w więzieniu a jego następca będzie zabity na oczach ludzi jako męczennik”. Obawiamy się, żeby te słowa nie stały się prorocze także i u nas. Żebyśmy nie musieli mówić, że my pochowaliśmy godnie i po katolicku naszych przodków, ale jak zachowa się młode pokolenie po naszej śmierci? Być może zorganizuje katolicki pogrzeb z szacunku, ale czy na tym pogrzebie ktokolwiek szczerze będzie się modlił? A czy ktokolwiek będzie pamiętał, żeby poprosić o Mszę św. za nasze dusze? Dzisiaj także i w naszym kraju mówi się coraz głośniej o tym, że katecheza w szkołach i finanse kościelne ograbiają kraj a skandale sprawiają, że religia jest niebezpieczna dla życia i zdrowia ludzi. W związku z tym należy usunąć Kościół, a wszyscy będą szczęśliwi i bogaci. Te słowa mają taki sam sens, jakby powiedzieć choremu człowiekowi: „Wykryto u pani/pana nowotwór. Trzeba panią/pana uśmiercić, a nowotworu nie będzie”.

Ale kampanie społeczne i propaganda przeciwko wiernym i kapłanom głoszącym niewygodne prawdy były już od dawna. Zmierzał się z nimi choćby prorok Jeremiasz, który napisał: „Słyszałem oszczerstwo wielu: ‘Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!’ Wszyscy [do tej pory] zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: ‘Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy pomstę na nim!’” Oskarżenia pod adresem wierzących robią się stopniowo coraz bardziej niedorzeczne. Zaczynają przypominać scenę z jednego z klasycznych filmów komediowych. Akcja tego filmu działa się w Średniowieczu. Otóż tłum ludzi porwał kobietę. Najpierw dorobili jej paskudny nochal, duże uszy i długie szpony. Założyli perukę i dali do ręki starą miotłę. Potem przebraną w ten sposób kobietę nazwali chórem czarownicą i chcieli spalić na stosie, bo „wyglądała jak czarownica”. W ten sam sposób wieki, wieki temu władcy obrzydzali proroków przypisując im niestworzone rzeczy, a potem patrzyli, jak podburzony tłum mścił się na Bożych wysłannikach. Podobnie oczerniono Pana Jezusa i tłum ludzi, którzy jeszcze parę dni wcześniej Go uwielbiali, potem skandował „Ukrzyżuj Go!” Obecnie różnego rodzaju zło przez pośrednictwo ludzi wnika do wnętrza Kościoła, zniekształca Jego obraz, dorabia mu rogi lub ośle uszy a potem samo najgłośniej wyśmiewa i krytykuje.

         Tę rzeczywistość, z która dzisiaj przychodzi nam się mierzyć, przewidział Pan Jezus. Powiedział On uprzedzająco do swoich uczniów: „Nie bójcie się ludzi! Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie w świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach”. Znaczy to, że Chrystus Pan nie chce mieć nic wspólnego z żadną „tajną organizacją”, z żadnymi „załatwianiem spraw pod stołem”, z żadnymi „układami i układzikami”. Kościół Chrystusowy, jeśli chce być właśnie takim, jakiego oczekuje Pan Jezus, musi być klarowny w nauczaniu i postępowaniu. A z drugiej strony trzeba się strzec wszystkich organizacji, które działają niejawnie, w ukryciu, takich jak grupy trzymające władze, oligarchie, lobby, grupy nacisku, grupy wpływów lub interesów, itp. Trzeba się katolikom, a zwłaszcza kapłanom, trzymać jak najdalej od tego typu zgromadzeń, choćby obiecywały różnego rodzaju pomoce czy wręcz „złote góry”.

         Słowa Chrystusa oznaczają, że nie istnieją „dwie Ewangelie”: jedna nauczana oficjalnie z ambon, a „druga”, przestrzegana prywatnie, gdy nikt nie widzi. Nie na miejscu jest udawane chrześcijaństwo polegające na wzajemnym „poklepywaniu się” po ramieniu z księżmi podczas kiedy nie szanuje się zasad etyki katolickiej, nie korzysta z sakramentów czy luźno podchodzi się do nauczania moralnego i społecznego. To, czego głośno naucza się z ambony powinno być nie tylko oficjalnym stanowiskiem księży i wiernych, ale też wskazaniami, którymi wszyscy kierują się w prywatnym życiu.

Kiedy byłem dzieckiem czytałem lekturę pt. „Karolcia”. Opowiadała ona o dziewczynce, która dzięki cudownemu koralikowi mogła być niewidzialna. Marzyłem wtedy o takiej wspaniałej zdolności. Nie wiedziałem, że będę ją miał naprawdę, kiedy wiele razy przechodzę w stroju duchownym, a czasem niosę Komunię Świętą chorym i widzę oczy mijających utkwione gdzieś w dali, jakbym był zupełnie niewidzialny. Sprawdzian wiary i moralności nie dokonuje się w Boże Ciało czy w Wielkanoc, ale w codzienności, w gronie najbliższej rodziny czy przyjaciół. Niech brzmią nam w uszach słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

Ks.B. Krzos

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
Our website is protected by DMC Firewall!