Pierwsze zdanie rozdziału 6 Ewangelii św. Jana mówi: „Potem Jezus udał się z uczniami za Jezioro Galilejskie”. Słowo „potem” nawiązuje do tego, co było opisane w poprzednim rozdziale, a była to mowa obronna Pana Jezusa. Faryzeusze oskarżali Pana Jezusa powołując się na naukę Mojżesza. Wtedy Pan Jezus zaznaczył, że aby uwierzyć w cuda zdziałane przez Niego, trzeba najpierw uwierzyć w Jego Słowo. Potem w rozdziale 6 następują wspaniałe cuda takie jak rozmnożenie chleba czy chodzenie po jeziorze. O dziwo jednak nawet takie cuda nie pomogły opornym w wierze, bo kto nie wierzy w Słowo nie uwierzy i w cuda.

 

Uczono mnie, że w czasach Pana Jezusa za denara można było kupić dziesięć chlebów. Z wyglądu taki chleb bardziej przypominał placek do pizzy niż bochenek, który znamy dzisiaj. Powiedzmy, że jeden taki chlebowy placek wystarczył na posiłek dla dwóch osób. Znając te dane można zapytać: ile osób można by nakarmić mając do dyspozycji dwieście denarów – jak mówi dzisiejsza Ewangelia, właśnie tyle mieli apostołowie. To wszystko przypomina może zadanie, jakie każdy z nas pewnie rozwiązywał na matematyce, ale są to bardzo ważne słowa. Św. Jan Ewangelista znany jest z tego, że kiedy opisywał jakieś ważne wydarzenie, zwykle podawał rożne szczegóły. To czyni go wiarygodnym: tak może opowiadać tylko naoczny świadek. Opis rozmnożenia chleba nie jest budującym opowiadaniem czy legendą, ale reportażem z wydarzenia, które naprawdę miało miejsce. Za dwieście denarów można było kupić dwa tysiące chlebów i nakarmić nimi cztery tysiące ludzi, ale apostołowie wiedzieli, że to i tak by nie wystarczyło – ludzi musiało być znacznie więcej.

         Każdy z nas na pewno doświadczył w życiu takiego przyjemnego spotkania ze swoimi znajomymi, przyjaciółmi czy rodziną, które przerodziło się w małe przyjęcie i miło spędzony czas. Nieraz wystarczy spotkać kogoś, kogo się dawno nie widziało, albo odwiedzić kogoś od tak bez zapowiedzi, potem kilka telefonów do następnych znajomych typu: „co robisz?”, „masz wolne?”, „przyjedź”, „przyjdź”, „wpadnij” i spędzamy miło wieczór w przyjacielskim gronie. Wtedy człowiek wyciąga to, co tam ma w lodówce, ktoś inny coś przyniesie, można coś kupić, zamówić pizzę albo inne jedzenie na wynos itd. Okazuje się, że takie spontaniczne spotkania, które są wywołane uczuciem przyjaźni, wypadają daleko lepiej niż drobiazgowo zaplanowane przyjęcia z zaproszeniem i miesięcznym wyprzedzeniem, na których zawsze coś pójdzie nie tak.

         Takim spontanicznym, świątecznym spotkaniem był opisany w dzisiejszej Ewangelii cud rozmnożenia chleba. Tak jak my odwiedzamy się przez kilka dni w okresie świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy tak samo w czasach Pana Jezusa odwiedzano się i świętowano razem w okolicy święta Paschy. Św. Jan zaznacza, że rozmnożenie chleba miało miejsce w okolicy święta Paschy. Ludzie szli za Panem Jezusem spontanicznie, bo chcieli Go słuchać i widzieli cuda, które czynił. To nie była zorganizowana pielgrzymka, tylko spontanicznie zgromadzony tłum, dlatego ci ludzie zapewne nie mieli ze sobą jedzenia. Pan Jezus potraktował zebranych ludzi jakby byli jego krewnymi, którzy Go odwiedzili; jakby byli gośćmi oczekiwanymi w domu: „miło, że przyszliście, zjedzmy coś, zapraszam was na świąteczny posiłek”. Słysząc to apostołowie na pewno zbledli. Jak mówi Ewangelia sami nieraz nie mieli co jeść, a tu mieli nakarmić takie mnóstwo. Przypominają się nam słowa z Księgi Wyjścia, w których Lud Wybrany wystawiał Pana Boga na próbę mówiąc: „Czy Bóg może zastawić stół na pustyni?” Może, ale żeby przygotować ten posiłek potrzebuje przypraw takich jak: wiara, miłość, wspólnota, chęć do dzielenia się i zaufanie Panu Bogu. Skąd wziął się tam chłopczyk z chlebami i rybami dokładnie nie wiadomo – może podesłali go jego rodzice, żeby zaniósł Panu Jezusowi to, co mieli ze sobą, a może porwały Go słowa Pana Jezusa, kiedy robił zakupy i niósł jedzenie do domu, może po prostu poszedł za tłumem i kiedy posłuchał Pana Jezusa zapragnął oddać Mu wszystko, a może musiał już pracować na własne utrzymanie i to była jego wypłata, którą niósł do domu ale poszedł za Panem Jezusem. Tego nie wiemy. Wiemy tylko tyle, że nastąpiła cudowna wymiana. Chłopczyk dał Panu Jezusowi to, co miał: chleb i ryby, a Pan Jezus wziął je, podziękował Bogu i rozdawał siedzącym. Osoba Pana Jezusa skrywa całą tajemnicę cudu, w którym złamane zostały prawa fizyki. Ważne jest to, że Pan Jezus dostał dar od człowieka, ofiarował to Panu Bogu w geście dziękczynienia a potem już sam rozdawał rozmnożony pokarm. Podczas wieczerzy paschalnej, jaką spożywali Izraelici, baranek i inne potrawy uznawane były za poświęcone, podobnie jak nasz opłatek czy święconka. Nie wyrzucamy przecież tego do śmieci. To dlatego Pan Jezus polecił pozbierać wszystkie ułomki. Uznał, że to spotkanie będzie świąteczną wieczerzą paschalną tylko tyle, że odprawioną trochę wcześniej niż zwykle. Podobnie przecież było w czasie ostatniej Paschy przeżywanej przez Pana Jezusa tu na ziemi. Spożył Wieczerzę wcześniej, a ta Wieczerza stała się pierwszą Mszą Świętą.

         Jak wiele wspólnego ma cud rozmnożenia chleba z Mszą Świętą. Ludzie zbierają się razem, słuchają Słowa Bożego, które jest przecież nauczaniem Chrystusa. Potem przynoszone są dary ofiarne, już nie chleb i ryby tylko chleb i wino. Pan Jezus przemienia je w swoje Ciało i Krew ofiaruje je Bogu Ojcu jako przebłaganie za grzechy świata i jako dziękczynienie za zbawienie. Potem wszyscy podchodzą i choć ofiarowana była jedna hostia – każdy przyjmuje całe Ciało Chrystusa. Od dawna tradycją w kościele było zbieranie ułomków Eucharystii, ponieważ każda jej cząstka jest Ciałem Chrystusa. Na szczęście u nas zachował się zwyczaj używania pateny podczas komunii, aby uchronić każdą część Eucharystii. Tak spełniają się słowa skierowane do Pana Jezusa wypowiadane w modlitwie brewiarzowej: „za niewiele, co składa ci człowiek płacisz stokrotnie”.

         Komunia święta na pierwszy rzut oka nie wystarczy jako pokarm dla podtrzymania życia, chociaż znane są i takie przypadki z życia świętych. Pan Jezus też nie miał zamiaru karmić ludzi zawsze fizycznym chlebem. Ci, którzy zrozumieli znak zapowiadający Eucharystię – zostali z Nim. Przed tymi, którzy chcieli aby Pan Jezus został królem karmiącym codziennie swoich poddanych – Pan Jezus usunął się w góry.

         Cud rozmnożenia chleba stał się zapowiedzią Eucharystii i znakiem zjednoczenia ludzi. Nie da się pomieścić przy jednym posiłku kilku tysięcy osób. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego. Eucharystia jednoczy miliony wiernych przy posiłku złożonym z małego kawałka Bożego Chleba i kropli Bożej Krwi.

Ks. B. Krzos

 

Our website is protected by DMC Firewall!