Pan Jezus powiedział: „już was nie nazywam sługami […] lecz przyjaciółmi” (J 15,15). Miłość to dwie dusze w jednym ciele a przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach. Miłość polega na spoglądaniu na siebie a przyjaźń na spoglądaniu razem w jeden punkt. My mamy być przyjaciółmi Pana Jezusa… a jak działa taka przyjaźń?

 

Imperium Rzymskie w czasach Pana Jezusa ujarzmiło liczne narody i wchłonęło liczne państwa. Czasem zastanawiamy się, jak to było możliwe, żeby utrzymać tak wielki kraj w posłuszeństwie? Rzymianie robili to w ten sposób, że rozmieszczali swoich przedstawicieli i swoje wojska we wszystkich zakątkach Imperium. Prokurator Piłat wraz z garnizonem wojska stacjonował w Cezarei, a na czas święta Paschy przenosił się wraz z żołnierzami do Jerozolimy, gdzie trzeba było pilnować porządku w czasie wielkiego świątecznego zgromadzenia. W Dziejach Apostolskich św. Piotr w Cezarei spotyka i naucza setnika Korneliusza, a ten się nawraca. Setnik, czyli dowódca oddziału wojska w Cezarei, w czasie męki i śmierci Pana Jezusa był setnikiem czyli dowódcą wojska w Jerozolimie. Jest napisane w Ewangelii, że podczas męki i śmierci Chrystusa Pana „setnik oddał chwałę Bogu” (Łk 23,47), a więc można powiedzieć, że się nawrócił. Dzieje Apostolskie opisują setnika Korneliusza jako „bojącego się Boga” (Dz 10,2). Tak określano często nawróconych pogan. Pan Bóg przyjął nawrócenie Korneliusza (być może to on był „setnikiem spod krzyża”) i zechciał doprowadzić Go do prawdy i świętości. Ale do tego celu potrzebny był jeszcze św. Piotr. Okazuje się, że i Piotr musiał się też nawrócić, żeby poprowadzić Korneliusza. Otóż ówcześni Izraelici dzielili wszystko, co jest na świecie na „czyste” i „nieczyste”. „Nieczystych” to jest niekoszernych zwierząt nie mogli jeść a z „nieczystymi” ludźmi nie mogli przebywać. Pan Jezus sprzeciwiał się takim podziałom. Mówił, że „nic, co wchodzi z zewnątrz w człowieka nie może uczynić go nieczystym” (Mk 7,14), a do Piotra powiedział aż trzy razy w widzeniu „nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił” (Dz 10,15b). Sobór Watykański II naucza: „Wszyscy wierni, wyposażeni w tyle tak wielkich środków zbawienia, we wszystkich sytuacjach życiowych i w każdym stanie powołani są przez Pana, każdy na właściwej sobie drodze, do doskonałej świętości, jak sam Ojciec jest doskonały” (Lumen gentium 11). Ale żeby Sobór tak mógł nauczać, najpierw św. Piotr musiał to zrozumieć, i zrozumiał, bo powiedział: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34b-35). Kiedy Piotr jeszcze przemawiał i nauczał, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki: i na Żydów i na nawróconych pogan. I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, […] że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan (Dz 10,45). Z takiego „zdumienia” chyba się trzeba spowiadać, bo ono brzmi mniej więcej tak: „no jak to Pan Bóg dał taką samą łaskę jaką ja dostałem temu człowiekowi, który przecież jest ode mnie gorszy!” A tymczasem nie powinniśmy ograniczać Pana Boga w Jego hojności i miłości. Teolog von Balthasar naucza, że wszyscy jesteśmy powołani do świadectwa, ale jest wiele możliwych rodzajów świadectwa. Św. Jan od Krzyża także pisze, że życie Boże udziela się jednym w taki sposób a drugim w inny. Przypomina o tym papież Franciszek z swojej ostatniej adhortacji (Gaudete et exultate 11). Ale cała ta nauka ma swoje źródło w dzisiejszej Ewangelii. Akcja dzisiejszej Ewangelii rozgrywa się między Bogiem Ojcem, Panem Jezusem a ludźmi. „Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem” (J 15,9). Wypadałoby teraz powiedzieć: „to i wy tak samo miłujcie mnie i bliźnich”, ale to jest niemożliwe. Ludzka miłość, nawet największa w stosunku do Bożej miłości jest jak kropla wody do oceanu. Dlatego Pan Jezus mówi, że ojciec umiłował Jego, On sam umiłował Nas, a my mamy „trwać w Jego miłości” (J 15,9-10), bo jego miłość oblewa nas ze wszystkich stron i jest większa od nas; nie możemy jej pojąć, ani zrozumieć, tylko „w niej trwać”. Oto w „gęstej dżungli przykazań i przepisów” (Gaudete et exultate 61), jakie zastał na ziemi i w jakich wyrastał św. Piotr Jezus tworzy wyłom, który pozwala rozróżnić dwa oblicza: Ojca i brata. A tak naprawdę jest to jedno oblicze: oblicze Boga, które odbija się w bliźnich. Pan Jezus mówi dzisiaj do nas: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan Jego” (J 15,15). Dosłownie w języku greckim jest powiedziane: „sługa nie widzi pana tworzącego”. Przekonał się św. Piotr, że jest nie tylko uczniem ale i przyjacielem Pana Jezusa, bo na jego oczach Pan Jezus stworzył nowy rodzaj świętych: już nie opartych na drobnych przepisach Prawa, ale na przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Rzeczywiście, na końcu czasów, z odpadków […] kruchego człowieczeństwa, Pan ulepi swoje ostatnie dzieło sztuki. „Co pozostaje, co jest wartością w życiu, jakie bogactwa nie zanikną? Z pewnością dwa: Pan i bliźni. Te dwa bogactwa nie zanikną!” (Gaudete et exultate 61). W Starym Testamencie Pan Bóg zapowiedział Mojżeszowi, że uczyni go „jakby Bogiem dla faraona” (Wj 7,1). W Nowym Testamencie Paweł i Barnaba o mało nie zostali uznani za bogów i rzucili się w tłum krzycząc, że są zwykłymi ludźmi (Dz 14,11). Podobnie Piotr podnosi setnika Korneliusza, który padł przed nim na twarz, mówiąc: „jestem człowiekiem” (Dz 10,26b). Tak działa przyjaźń Pana Jezusa.

Ks. B. Krzos

DMC Firewall is a Joomla Security extension!